Drewniana droga na Olszynach
Lubsza, miejscowość w gminie Woźniki, przy trasie z Bytomia (35km) i Gliwic (44 km) do Częstochowy (27 km). W latach 1819 – 1858 mieszkał i pracował w Lubszy Józef Lompa.
Jeszcze niedawno nad Potokiem Lubszeckim zwanym także Kanarem, mającym swoje źródła gdzieś u podnóża Biadaczowej Góry, rosły resztki olchowego lasu, od którego to miejsce to Olszyną jest nazywane. Dawno temu rosły tutaj wiekowe, dorodne olchy, będące ostoją licznego ptactwa przez swoje trele umilającego pracę okolicznym rolnikom i kosiarzom na rozległych, przyległych łąkach i polach. Starzy ludzie powiadali, że przed laty, kiedy Napoleon ciągnął na Moskwę, jego to wojska wycięły las, bo im się koła armatnie w bagnistym terenie zapadały i armaty w bagnie się topiły. Wyciętym drewnem drogę moszczono tak, że nieomal suchą nogą przebyć można było bagnistą łąkę. Jeszcze niedawno, gdy pogłębiano przydrożne rowy melioracyjne, wydobywano z ziemi szczątki starej „drewnianej” drogi.
Bernard Szczech: W kręgu górnośląskich podań i legend.
W dawnych czasach na każdym ze strumieni w okolicy Lubszy zasobnym w wodę, budowano liczne stawy i groble, w których hodowano różne gatunki ryb. W jednym z licznych stawów, przy drodze z Lubszy do Ligoty, którą potocznie określano Wyngrodziem, czyli że prowadzi we grodzie (do grodzi), zagościł utopiec zwany także wasermanem. Tenże utopiec wieczorna porą porywał w toń nierozważnych podróżnych, którzy mu we śnie przeszkadzali. Cudacznie ubrany, ni to żaba, ni to ludek, napędził miejscowym rybakom strachu tak, że stawy zaniedbali, które z biegiem czasy szuwarami zarosły a później w bagno się zamieniły. Po latach powstałe bagniste łąki, które lasem olchowym porosły, przez ludność miejscową Olszyną zostały nazwane.
Bernard Szczech: Legendy Lubszy i okolic. Lubsza 1998 s. 64 – 65.